środa, 14 kwietnia 2021


 Kiedy nie mam klawiatury pod palcami słowa płyną same niczym nie rozproszone. W momencie, gdy ekran komputera zaczyna palić w oczy i pojawia się czyste, jasno świecące pole do wypełnienia moja głowa odczuwa coś w rodzaju "resetu". Wszystkie myśli zanikają i pozostaje jedno wielkie NIC. To tak denerwujące uczucie, bo czuję, że mam tak wiele do powiedzenia i gdy już, już jestem do tego gotowa - po prostu zastanawiam się - " w sumie, to po co?". Czasem czuję, że nie potrzebujemy już żadnych treści. Jestem tak przeboćcowana, że jedyne, czego potrzebuję, to cisza i pustka. Po prostu zostać bez niczego. I może o tej pustce tak na prawdę chciałabym powiedzieć? 


Bo ciągle pędzę. Chcę zrobić tak wiele, a czas nie jest z gumy. Czuję, że powinnam robić wszystko, by móc pogodzić wszelkie moje plany i zamiary z pracom na pełen etat. I wiem, że bardzo potrzebuję pustki, ciszy, spokoju, odcięcia, ale jednocześnie paraliżuje mnie FOMO. I to zjawisko jest czymś, co nie daje mi spokoju i każe zastanowić się nad tym "kiedy?". Kiedy to się zaczęło dziać i dlaczego? Dlaczego nagle to wszystko, co dzieje się do okoła mnie jest i "powinno" być istotne? Co to zmienia w moim życiu? Do czego prowadzi? Tak bardzo do nic. Tak bardzo do niczego, a pomimo to ciągle biegnę i biegnę. 

Za oknem snów sypie śnieg, przez co na prawdę nie mam ochoty wychodzić z domu. Mamy kwiecień i czuję z tego powodu ogromną frustrację, bo najchętniej założyłabym już sukienkę i sandały, dała się poczesać przez wiatr i chłonęła słońce, za którym chyba pierwszy raz w swoim życiu autentycznie tęsknię. Powinnam wywalić na zbity pysk wszystkie media, które oddalają mnie od tego, ale potrafię przyznać, że nie jestem do tego zdolna. Być może to łatwiejsze, niż myślę. Czuję, że się w tym zatracam, jak inni . Nie chcę być, jak inni. Chcę być tu i teraz. U siebie. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz