niedziela, 11 kwietnia 2021

Wiosna w tym roku wyjątkowo kapryśna. Miewa problem z aklimatyzacją i jeszcze momentami prosi zimę o zastępstwo. Ta straszy surowością i jeszcze miewam momenty, kiedy leżę pod kocem z ciepłą herbatą i ciekawą książką, ale spacery również coraz częściej uskuteczniamy. Chciałabym w tym roku większość czasu spędzać na świeżym powietrzu. Z naturą. Na rowerze, spacerach, wspólnych zachwytach wszystkim dookoła. Powoli wracam do formy. Godzę się ze starą sobą. Już się tak nie boję wychodzenia do świata. Nie boję się uśmiechać, mimo kompleksów, które staram się przełamywać i zobojętnieć na wszelkie ich odmiany, które pielęgnowałam w sobie za sprawą pewnych osób, z którymi rozdział znajomości zakończyć postanowiłam już jakiś czas temu.


Czuję szczęście i wewnętrzny spokój. Potrzebowałam podjęcia kluczowych decyzji i czuję, że nie zawiodłam samej siebie. Zrobiłam sobie przysługę i z nową energię idę w nieznane. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz