poniedziałek, 12 listopada 2018

Byłam na marszu











Zdjęcia mogą wydawać się być z dwóch różnych światów. Ale dokładnie tak zapamiętam ten marsz. Rodziny z dziećmi, biel i czerwień. Im jednak bliżej końca, tym bardziej czułam, jak pochłania mnie mrok (dosłownie i w przenośni). Pachniało niebezpieczeństwem mimo policji i wojska na ulicach, przerażały huki petard. Wycofałam się. Nie doszłam do końca.









piątek, 9 listopada 2018

Pan G.



Za te zdjęcia dostałam paczuszkę kandyzowanego imbiru. Zaparzono mi zieloną herbatę i pierwszy raz spróbowałam mumio.