niedziela, 31 stycznia 2021

Wszystko o co walczyłam przez kilka ostatnich lat mojego życia wyślizguje mi się z rąk. Nie mogę powiedzieć, że nagle. Nie, nie. Jednak pod wpływem zbiegu okoliczności odważyłam się powiedzieć kilka słów więcej, niż zwykle. Czułam, że tego nie przeżyję psychicznie, a sekundę po ich wypuszczeniu poczułam spokój, by chwilę później upaść na zimną podłogę z niemocy. Skrajne skraje emocji tłumionych przez miesiące, a może i lata ścięły mnie z nóg tak bardzo dosłownie. 

W biegu codzienności wciąż mam chwile, kiedy łzy niespodziewanie napłyną do oczu a warga zadrży ze wzruszenia i to nie z powodu czytanej w tym momencie książki Hrabala, którego powolutku uczę się uwielbiać. Ułamki sekund dyktowane poczuciem straty, końca. Najbliższe dni napawają mnie niepokojem w ciągu dalszym, ale staram się zachować otwarty umysł. Zauważyłam dziwne zbiegi okoliczności od momentu, gdy znów w miarę regularnie zaczęłam płakać pod krzyżem, mimo swojego agnostycyzmu.


To tak w dużym skrócie. Poza tym znalazłam swoją zaginioną koszulkę, za którą regularnie tęskniłam. Umówiłam się na spotkanie z dawno nieodwiedzaną kuzynką, która towarzyszyła mi niemal całe moje dzieciństwo i u której odwiedziny zawsze były plastrem na serduszko. Czuję, że te nadchodzące również takim będą. Dzieje się dziwnie przykro-gorzko-słodka-mieszana magia. Jeszcze nie wiem dokąd mnie to zaprowadzi, ale wyciągam rękę, zamykam oczy i daję się ponieść tej zawrotności życia.


PS: wydaje mi się, że moje pisanie sprawia mi więcej radości, kiedy najmniej się nad nim zastanawiam. Myśli niech płyną naturalnie. To ma być moje wnętrze, a skoro jestem chaosem, niech i będą one chaotyczne w swym wydźwięku.



poniedziałek, 18 stycznia 2021

Plastelina

Dźwięk zwiastujący koniec mycia zmywarki rozległ się po pustym mieszkaniu. Tykanie zegarów słyszę też wyraźnie, jak nigdy. Zasiadam, by napisać kilka słów, które mi ciążą. W tej ciszy przerywanej domowym rozgardiaszem, który jak na tę porę (19:43) zaskakuje. Nie mam już siły opróżniać zmywarki. Zrobi to brat, który od miesiąca siedzi w domu przez lockdown branży hotelarskiej. Ja pracuję. Jeszcze.


Przez moją głowę non stop przechodzi fala refleksji różnej maści. Jest tyle możliwości. Złych/dobrych decyzji do podjęcia. Słów/zdań do wypowiedzenia, które formują naszą przyszłość niczym ciepłą plastelinę. Zawsze byłam kiepska z form przestrzennych. Nie lubiłam tych przedmiotów na studiach, dlatego zrezygnowałam. Z kierunku "życie" rezygnować nie chcę, dlatego staram się ukręcić coś z tej przeźroczystej plasteliny na bierząco. Czasem z lepszym, czasem gorszym skutkiem. Moje dłonie jednak są zimne. Nie czuję ruchu palców przez co mam wrażenie, jakoby moja plastelinowa rzeźba była coraz bardziej pokraczna. Z każdym kolejnym ruchem forma odgniata się i odgniata, choć czasem ta brzydota jest konieczna, by wydobyć z niej coś ostatecznie pięknego. Nie poddaję się więc i próbuję... próbuję.


Chciałabym ulepić dłonie. Słoneczną łąkę. Spódniczkę i macerowane zioła pite na kocu w cieniu drzew. Śpiew ptaków. Wiatr we włosach i miłosne szepty niesione wiatrem na miasto. 




niedziela, 3 stycznia 2021

Znalazłam dziś na jednej z półek jaśminowe perfumy. Pokochałam je. To będzie zapach tego roku. Jest to dla mnie tymbardziej zaskakujące odkrycie, ponieważ nie mam w zwyczaju używania perfum. Zwykle bywają drażniące, odpychające, duszące, gdy ktoś nieumiejętnie ich używa (czyt. wylewa na siebie pół flakoniku). Są to tanie perfumy, nic nadzywczajnego, a jednak ten zapach ma w sobie coś delikatnego i dziewczęcego. Będę nosić z uśmiechem na ustach. Przyjemnie wymieszał się z aromatem świeżo zmielonych ziaren kawy. To taka mała rzecz, a sprawiła tyle radości. 

Przyjemne odkrycie Nowego Roku. Kolejnym przyjemnym odkryciem, choć to nie koniecznie nowość w moim życiu, to jednak spacer z aparatem i koniecznie będę chciała gospodarować jak najwięcej czasu na tę formę aktywności. 

 Coraz poważniej rodzi się także we mnie chęć pisania. Coś kiedyś odebrało mi ją na długo. Pamiętam starego bloga i mimo, iż minęło już tyle lat, to dalej żałuję, że go usunęłam. Pojawił się we mnie nawet dziwny rodzaj tęsknoty za nim. Za pisaniem. Cały czas w mej głowie jest tak wielki chaos, który nie pozwala uporządkować niczego, zwłaszcza słów. Być może dlatego stałam się w nich tak oszczędna. Z pewnością będę podejmować próby poukładania wszystkiego, co jawi się bałaganem...