poniedziałek, 14 czerwca 2021

Przestaję biec. Nie chce mi się już. Żyłowałam siebie dla ludzi, wydarzeń, przedmiotów, przedsięwzięć, które nic dobrego w moje życie nie wniosły. Nieraz zmarnowałam bezpowrotnie czas, który teraz wiem, że wykorzystałabym dużo lepiej. Wszystko to doprowadziło mnie do miejsca, w którym chcę być po prostu szczęśliwa nie uganiając się już za niczym. Nie imponując ludziom, których nie znam. Których opinia nie powinna być bazą mojego życia i decyzji w nim podjętych. Będę samowystarczalna i zgodna z własnym sumieniem, osobą, duchem. Będę dążyć do tego, by ten stan rzeczy utrzymywał się jak najdłużej. Będę się bronić przed niepożądanymi energiami z zewnątrz, których nie brakuje. 

Mam w planach życie w zgodzie ze sobą samą. Wszystko, co będę robić chcę robić dla siebie mając przy tym nadzieję, że będzie to wprowadzało w życie moje (a może przy okazji i innych) siłę napędową do dalszego działania, rozwoju.





wtorek, 27 kwietnia 2021


 Dziś jestem: zła, niepocieszona, zawiedziona, stęskniona, smutna, zrzędliwa, zamyślona.

Na przekór świecącemu słońcu czuję smutek i złość na przemian. Wiosna nie wszczepiła we mnie tych "świeżości" o których każdy trąbi co roku o tej porze. W ogóle mam wrażenie, że wiosna sobie kpi już bez skrupułów. Jest pięknie, świeci słońce a niebo jest bezchmurne. Zdawać by się mogło, że już można wskoczyć w sukienkę, na którą czekam już tak długo - a tu 8 stopni. 



środa, 14 kwietnia 2021


 Kiedy nie mam klawiatury pod palcami słowa płyną same niczym nie rozproszone. W momencie, gdy ekran komputera zaczyna palić w oczy i pojawia się czyste, jasno świecące pole do wypełnienia moja głowa odczuwa coś w rodzaju "resetu". Wszystkie myśli zanikają i pozostaje jedno wielkie NIC. To tak denerwujące uczucie, bo czuję, że mam tak wiele do powiedzenia i gdy już, już jestem do tego gotowa - po prostu zastanawiam się - " w sumie, to po co?". Czasem czuję, że nie potrzebujemy już żadnych treści. Jestem tak przeboćcowana, że jedyne, czego potrzebuję, to cisza i pustka. Po prostu zostać bez niczego. I może o tej pustce tak na prawdę chciałabym powiedzieć? 


Bo ciągle pędzę. Chcę zrobić tak wiele, a czas nie jest z gumy. Czuję, że powinnam robić wszystko, by móc pogodzić wszelkie moje plany i zamiary z pracom na pełen etat. I wiem, że bardzo potrzebuję pustki, ciszy, spokoju, odcięcia, ale jednocześnie paraliżuje mnie FOMO. I to zjawisko jest czymś, co nie daje mi spokoju i każe zastanowić się nad tym "kiedy?". Kiedy to się zaczęło dziać i dlaczego? Dlaczego nagle to wszystko, co dzieje się do okoła mnie jest i "powinno" być istotne? Co to zmienia w moim życiu? Do czego prowadzi? Tak bardzo do nic. Tak bardzo do niczego, a pomimo to ciągle biegnę i biegnę. 

Za oknem snów sypie śnieg, przez co na prawdę nie mam ochoty wychodzić z domu. Mamy kwiecień i czuję z tego powodu ogromną frustrację, bo najchętniej założyłabym już sukienkę i sandały, dała się poczesać przez wiatr i chłonęła słońce, za którym chyba pierwszy raz w swoim życiu autentycznie tęsknię. Powinnam wywalić na zbity pysk wszystkie media, które oddalają mnie od tego, ale potrafię przyznać, że nie jestem do tego zdolna. Być może to łatwiejsze, niż myślę. Czuję, że się w tym zatracam, jak inni . Nie chcę być, jak inni. Chcę być tu i teraz. U siebie. 




niedziela, 11 kwietnia 2021

Wiosna w tym roku wyjątkowo kapryśna. Miewa problem z aklimatyzacją i jeszcze momentami prosi zimę o zastępstwo. Ta straszy surowością i jeszcze miewam momenty, kiedy leżę pod kocem z ciepłą herbatą i ciekawą książką, ale spacery również coraz częściej uskuteczniamy. Chciałabym w tym roku większość czasu spędzać na świeżym powietrzu. Z naturą. Na rowerze, spacerach, wspólnych zachwytach wszystkim dookoła. Powoli wracam do formy. Godzę się ze starą sobą. Już się tak nie boję wychodzenia do świata. Nie boję się uśmiechać, mimo kompleksów, które staram się przełamywać i zobojętnieć na wszelkie ich odmiany, które pielęgnowałam w sobie za sprawą pewnych osób, z którymi rozdział znajomości zakończyć postanowiłam już jakiś czas temu.


Czuję szczęście i wewnętrzny spokój. Potrzebowałam podjęcia kluczowych decyzji i czuję, że nie zawiodłam samej siebie. Zrobiłam sobie przysługę i z nową energię idę w nieznane. 




niedziela, 4 kwietnia 2021

Dobrze czuję się w środku. Chcę słuchać muzyki. Chcę więcej żyć. Mniej posiadać. Mniej się spieszyć. Więcej się uśmiechać (dlatego tym bardziej nie mogę doczekać się aparatu na zęby). Więcej mówię, bo mam do kogo i jest ktoś, kto w końcu nie dość, że słucha to jeszcze chce słuchać. Tak samo ja słucham i chcę słuchać. Jest tak, jakbym już była na miejscu i nie potrzebowała niczego więcej. Byle była praca i nie brakło chleba. No i książek. Ah i jeszcze kawy (najlepiej od "Kornel i przyjaciele" - niech ta kawiarnia żyje wiecznie)








piątek, 2 kwietnia 2021

Przez 10 dni siedzenia w domu nie zrobiłam kompletnie nic. Nie czuję się winna, ani trochę. Mieć wolne i jeszcze pracować? Ograniczyłam się tylko do niezbędnego porządkowania mieszkania. Cieszę się z tego czasu mimo wszystko. Przeczytałam dużo książek (jak na 10 dni - 5 i to nie takich po 200 stron, które da się łyknąć za jeden dzień). Nie pamiętam, czy kiedykolwiek poświęciłam czas wolny na takie właśnie nicnierobienie. Zawsze czułam dziwne poczucie winy, że czas przelatuje mi przez palce, a ja nie robię nic produktywnego, ale w końcu doszłam do wniosku, że kurde - przecież pracuję cały czas i jeszcze wiele, wiele, wiele lat pracy przede mną, więc czym jest to 10 dni, które mogę w końcu poświęcić na lenistwo?


Jutro w końcu wyjdę na dwór. Wyjadę na chwilę z miejsca zamieszkania. Zjem dobrą pizze i kawałek ciasta, wypiję dobrą kawę. Przytulę ukochanego człowieka. Mam też potrzebę ładnego ubrania się i pomalowania ust mimo, iż zaraz będę musiała nałożyć na twarz maseczkę.




niedziela, 28 lutego 2021

Nie mogę ostatnio oprzeć się wrażeniu, że świat w którym przyszło mi żyć skrzypi jak tania, plastikowa zabawka. Wszystko wydaje mi się być płytkie i nastawione na konsumpcję, szybki zarobek, szybkie relacje oparte na wzajemnych zyskach. Czuję nieustannie, jakobyśmy zatracili poczucie tego, co na prawdę istotne. Już pomijam to, jak całe moje otoczenie nabrało ogromnego tempa. Nie jestem w stanie za tym wszystkim nadążyć, aż nagle zaczęłam zastanawiać się, czy w ogóle muszę? A jeśli chcę zwolnić i nie mieć nic wspólnego z całym tym cyrkiem dookoła?

Ciekawe jest to, że tego typu refleksje nachodzą mnie zwykle, gdy wracam z większego miasta na swoją spokojną wieś. Nagle z ciszy i spokoju zderzam się z wybuchową mieszanką ludzi przemykających między sobą. Każdy chce mieć dużą ilość lajków pod zdjęciami na insta, nosić najnowsze kolekcje, mieć najmodniejsze buty i gadżety. Niektórzy marzą o 5zł na piwo, albo kawałku suchej bułki. W miastach bieda rzuca się w oczy dużo brutalniej, ponieważ kontrastuje z udawanym bogactwem, na które większości ludzi niestety nie stać "samych z siebie". Wszystko po to, by coś znaczyć.


 

Kiedyś może faktycznie, również miałam ochotę być za coś doceniona. Wiadomo, któż z nas nie chce? Ale patrząc na świat, w którym priorytetem są rzeczy materialne i chęć życia ponad stan - przestało mi się chciec, bo czuję, że to i tak nie znajdzie swoich odbiorców. Może za szybko się poddałam? Wątpię. Postanawiam zostać sobą i zobaczyć, dokąd mnie to zaprowadzi. Nie chcę więcej za niczym biec i karmić się byle czym, byle mieć. Wolę być.




sobota, 20 lutego 2021

Czuję się, jakbym od dłuższego już czasu próbowała zerwać z ciała plaster. Boli. Waham się mimo iż wiem, że czasem potrzeba zdać się na odwagę i szarpnąć raz, a porządnie. Będzie bolało, ale przestanie, a rana zagoi się prędzej, bo w końcu zacznie "oddychać". 






sobota, 6 lutego 2021



Ja tylko chcę wspólnych wieczorów przy dobrych filmach. Wzruszeń, śmiechów, powagi. Chciałabym czuć zapach Twojej skóry przemykający po mieszkaniu. Marzę wciąż o spacerach po zalanych deszczem lub słońcem ulicach. No i widzieć chcę zazdrosne spojrzenia ludzi w naszą stronę, których mieliśmy już okazję doświadczać, bośmy są przykładem szczęścia odnalezionego w najmniej oczekiwanych okolicznościach i momentach.




niedziela, 31 stycznia 2021

Wszystko o co walczyłam przez kilka ostatnich lat mojego życia wyślizguje mi się z rąk. Nie mogę powiedzieć, że nagle. Nie, nie. Jednak pod wpływem zbiegu okoliczności odważyłam się powiedzieć kilka słów więcej, niż zwykle. Czułam, że tego nie przeżyję psychicznie, a sekundę po ich wypuszczeniu poczułam spokój, by chwilę później upaść na zimną podłogę z niemocy. Skrajne skraje emocji tłumionych przez miesiące, a może i lata ścięły mnie z nóg tak bardzo dosłownie. 

W biegu codzienności wciąż mam chwile, kiedy łzy niespodziewanie napłyną do oczu a warga zadrży ze wzruszenia i to nie z powodu czytanej w tym momencie książki Hrabala, którego powolutku uczę się uwielbiać. Ułamki sekund dyktowane poczuciem straty, końca. Najbliższe dni napawają mnie niepokojem w ciągu dalszym, ale staram się zachować otwarty umysł. Zauważyłam dziwne zbiegi okoliczności od momentu, gdy znów w miarę regularnie zaczęłam płakać pod krzyżem, mimo swojego agnostycyzmu.


To tak w dużym skrócie. Poza tym znalazłam swoją zaginioną koszulkę, za którą regularnie tęskniłam. Umówiłam się na spotkanie z dawno nieodwiedzaną kuzynką, która towarzyszyła mi niemal całe moje dzieciństwo i u której odwiedziny zawsze były plastrem na serduszko. Czuję, że te nadchodzące również takim będą. Dzieje się dziwnie przykro-gorzko-słodka-mieszana magia. Jeszcze nie wiem dokąd mnie to zaprowadzi, ale wyciągam rękę, zamykam oczy i daję się ponieść tej zawrotności życia.


PS: wydaje mi się, że moje pisanie sprawia mi więcej radości, kiedy najmniej się nad nim zastanawiam. Myśli niech płyną naturalnie. To ma być moje wnętrze, a skoro jestem chaosem, niech i będą one chaotyczne w swym wydźwięku.



poniedziałek, 18 stycznia 2021

Plastelina

Dźwięk zwiastujący koniec mycia zmywarki rozległ się po pustym mieszkaniu. Tykanie zegarów słyszę też wyraźnie, jak nigdy. Zasiadam, by napisać kilka słów, które mi ciążą. W tej ciszy przerywanej domowym rozgardiaszem, który jak na tę porę (19:43) zaskakuje. Nie mam już siły opróżniać zmywarki. Zrobi to brat, który od miesiąca siedzi w domu przez lockdown branży hotelarskiej. Ja pracuję. Jeszcze.


Przez moją głowę non stop przechodzi fala refleksji różnej maści. Jest tyle możliwości. Złych/dobrych decyzji do podjęcia. Słów/zdań do wypowiedzenia, które formują naszą przyszłość niczym ciepłą plastelinę. Zawsze byłam kiepska z form przestrzennych. Nie lubiłam tych przedmiotów na studiach, dlatego zrezygnowałam. Z kierunku "życie" rezygnować nie chcę, dlatego staram się ukręcić coś z tej przeźroczystej plasteliny na bierząco. Czasem z lepszym, czasem gorszym skutkiem. Moje dłonie jednak są zimne. Nie czuję ruchu palców przez co mam wrażenie, jakoby moja plastelinowa rzeźba była coraz bardziej pokraczna. Z każdym kolejnym ruchem forma odgniata się i odgniata, choć czasem ta brzydota jest konieczna, by wydobyć z niej coś ostatecznie pięknego. Nie poddaję się więc i próbuję... próbuję.


Chciałabym ulepić dłonie. Słoneczną łąkę. Spódniczkę i macerowane zioła pite na kocu w cieniu drzew. Śpiew ptaków. Wiatr we włosach i miłosne szepty niesione wiatrem na miasto. 




niedziela, 3 stycznia 2021

Znalazłam dziś na jednej z półek jaśminowe perfumy. Pokochałam je. To będzie zapach tego roku. Jest to dla mnie tymbardziej zaskakujące odkrycie, ponieważ nie mam w zwyczaju używania perfum. Zwykle bywają drażniące, odpychające, duszące, gdy ktoś nieumiejętnie ich używa (czyt. wylewa na siebie pół flakoniku). Są to tanie perfumy, nic nadzywczajnego, a jednak ten zapach ma w sobie coś delikatnego i dziewczęcego. Będę nosić z uśmiechem na ustach. Przyjemnie wymieszał się z aromatem świeżo zmielonych ziaren kawy. To taka mała rzecz, a sprawiła tyle radości. 

Przyjemne odkrycie Nowego Roku. Kolejnym przyjemnym odkryciem, choć to nie koniecznie nowość w moim życiu, to jednak spacer z aparatem i koniecznie będę chciała gospodarować jak najwięcej czasu na tę formę aktywności. 

 Coraz poważniej rodzi się także we mnie chęć pisania. Coś kiedyś odebrało mi ją na długo. Pamiętam starego bloga i mimo, iż minęło już tyle lat, to dalej żałuję, że go usunęłam. Pojawił się we mnie nawet dziwny rodzaj tęsknoty za nim. Za pisaniem. Cały czas w mej głowie jest tak wielki chaos, który nie pozwala uporządkować niczego, zwłaszcza słów. Być może dlatego stałam się w nich tak oszczędna. Z pewnością będę podejmować próby poukładania wszystkiego, co jawi się bałaganem...