Na świecie jest tyle rzeczy, których chciałabym doświadczyć. O których chciałabym się dowiedzieć. Mam tak wiele zainteresowań. Jestem chłonna wiedzy, niczym gąbka. Jest milion książek do przeczytania, miejsc do zwiedzenia, tras do odkrycia, smaków do smakowania. A ja wracam do domu po pracy, zmęczona cało dniowym siedzeniem przy biurku i czuję, jak moje ciało po prostu odpływa, gdy tylko usiądę na chwilę przy kuchennym stole, by zjeść obiado-kolację.
Jestem okropnym organizatorem własnego czasu. Przemyka mi przez palce. Ledwo wczytam się w jakąś książkę, a już pora do spania, bo przecież trzeba jakoś wstać o tej 5 rano. A gdzie tu jeszcze znaleźć czas na sprzątanie, gotowanie, ogarnianie tego całego bajzlu, by prowadzić życie w godziwych warunkach? Przerasta mnie to. Chyba dopiero teraz zaczynam zderzać się z dorosłością.