piątek, 30 marca 2018
Moje samopoczucie
Wyraz pyszczka tego kota obrazuje moje obecne nastawienie do rzeczywistości. Dlatego wstawiam dziś takie, a nie inne zdjęcie.
I żeby nie było - wszystko jest cudownie, jestem szczęśliwa i nie mam na co narzekać!
Po prostu nie ogarniam zepsucia i chłodu panującego dookoła mnie. I bynajmniej nie chodzi mi tutaj o niskie temperatury za oknem. Obecna praca nie ułatwia zadania.
Chcę założyć rozchodzone buty, flanelową koszulę i iść w góry. Czuję, że jeśli nie wyjadę w tym roku w Bieszczady, to zwariuję.
PS:
To kolejna próba powrotu na łamy tego bloga. Bardziej treściwie, aczkolwiek nie obiecuję felietonów . Uważam, że takie plucie pojedynczymi myślami pozwoli mi się pozbyć ciążącego, psychicznego balastu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Sama chciałam jechać w tym roku w Bieszczady ale...no z wiadomych powodów nie pojadę. Będę zwiedzać wulkany :D
OdpowiedzUsuńMoże cudzy chłód trzeba zwalczyć...ciepłem, które ma się w środku? Choć wiem, to nie zawsze może działać. To byłaby utopia.
Taka walka z wiatrakami jak dla mnie
UsuńTo wszystko zależy pewnie od szerszej albo...bardziej indywidualnej perspektywy.
UsuńKicia :D Ja mam od czwartku dwójkę dżentelmenów :) I jeden po prostu chodzi z miną "zabije wszystkich ludzi" a drugi " kocham wszystkich ludzi" :p
OdpowiedzUsuńkoty są przeciekawymi stworzeniami. nieprzewidywalne - ten ze zdjęcia ma taką minę całe życie, jest kocim arystokratą, lecz miewa chwile (bardzo krótkie i rzadkie, ale jednak) kiedy jest istnym barankiem.
UsuńHehehe :D ja mam księcia i... pajaca obecnie :) Właśnie mi rozwalają wszystko z szafy! Ostatni dzień wolnego i pewnie będę chodzić i sprzątać za tymi kudłaczami.
OdpowiedzUsuń